piątek, 16 października 2015

Piątek, 16 października 2015r

Doszłam do wniosku, że chce mi się to pisać tylko wtedy gdy jestem zła albo w podłym humorze.
Na przykład dzisiaj, jest całkiem ok.
Jednak zaczynam się o siebie bardzo martwić.
Już sama siebie czasem nie poznaję.
Czy to normalne, że wiem, że jak coś zrobię to się poczuję lepiej, ale mi się nie chcę i znowu popadam w przygnębienie.
Jeezuuuu jak tak to piszę to rzeczywiście jestem do dupy.

Albo coś takiego:
Wczoraj sobie założyłam ten mój wirtualny pamiętniczek z myślą, że nikt tego nie przeczyta i bardzo dobrze! Nie mam zamiaru dzielić mojego życia z przyjaciółmi i znajomymi. (Teraz się pojawia myśl: NO PEWNIE! OD RAZU PODZIEL SIĘ TYM Z CAŁYM ŚWIATEM) A jednak, wchodzę dziś na komputer i mimo wszystko sprawdzam wyświetlenia.
Nie wiem jak nazywa się osoba, które jednocześnie chce i nie chce być w centrum zainteresowania.

Strasznie zagmatwane prawda?
Między innymi tak pracuje mój mózg. Tysiące myśli naraz i nie mogę się skupić. A potem krzywe spojrzenia ludzi i śmiech, że jestem rozkojarzona i nieogarnięta.

Może się trochę przedstawię. ( Jejku, ale to zabawne xd)
Nie zdradzę mego imienia. No bo po co wam to? Ustalmy, że mam na imię Emily.
(Wielbicielka wszystkiego co amerykańskie <---- to ja)
Mam brata, dajmy na to.... Briana, mamę i tatę.
Moja wkurwiająca strona charakteru?
Pragnienie być fajnym na siłę.
Nawet nie wiecie jak mnie to irytuje. Tak jakby rzeczywiście było się czymś chwalić.

Pewnie powiecie: Co w tym trudnego, popraw się.
A ja Wam odpowiem: Chciałabym, żeby to było dla mnie takie łatwe.


czwartek, 15 października 2015

Idiotyzm

Czwartek, 10 października, 2015r.

Sama się z siebie śmieję.
Po cholerę...
Po jakiego czorta ja to piszę?
Tysiąc razy próbowałam pisać COŚ w rodzaju pamiętnika.
I przez 3 dni mi się udało, potem rzuciłam zeszyt w kąt i o nim zapomniałam.
I wiecie co?
I tak go znalazł, i tak go przeczytał, i tak się ze mnie śmiał.
Ale o nim później.

Nie będę pisała tutaj "Drogi pamiętniczku". No proszę Was, co to za debilizm. Jakby ten zeszyt miał uczucia.
Nie chce mi się pisać, dlatego stukam w klawiaturę, słuchając głośnej muzyki.
To mnie uspokaja.
Paranoja, prawda?
Głośna muzyka, koi zszargane nerwy. Co za bzdura.
Myślę, że ona po prostu ZAGŁUSZA ból.
Zagłusza wszystkie moje uczucia, i daje chwilową ulgę.

Dzisiaj mnie po prostu oświeciło. No bo dlaczego by nie napisać sobie na internecie, czegoś w rodzaju dziennika, Przecież nikt nie przeczyta. Kto chce czytać o za przeproszeniem, pojebanej nastolatce, która ma wszystko, ale jednocześnie myśli, że nie ma nic.
Poleciałaby tu tona hejtów.
No bo mam co chcę, mam pełną kochającą się rodzinę.
Brata. Starszego.

Mam 16 lat. Siedemnastka na karku. Chodzę do jednego z najlepszych liceów w moim mieście. Uczę się nie najgorzej. Gram w wiele sportów. (Nie trenuję. Właśnie dlatego napisałam GRAM).
Mam przyjaciółkę. Przynajmniej tak myślę.
Mam parę kolegów. Ale pewnie przy najbliższej okazji pokazali by mi środkowy palec i poszliby zajmować się sobą.
Wierzę w Boga. Ale czuję, z każdym dniem czuję jak się oddalam.
Zamykam się, izoluję od świata.
I wiecie co?
Chyba mi z tym dobrze.